Święta już za kilka dni, koniec roku za pasem. Czas odpoczynku od pracy, albo tradycyjnie przy wigilijnym stole, bądź mniej - gdzieś w ciepłych krajach na rowerze. Zapewne jednak praca gdzieś tam wszystkim, tym pracującym w korporacjach i tym w innych organizacjach, będzie się kołatać po półkulach mózgowych. Pojawią się refleksje o sumiennie wykonanych celach, zdobytych w pocie czoła nowych umiejętnościach, zbudowanych pieczołowicie nowych relacjach, czy też wreszcie obficie wypełnionych kontach bankowych. A w międzyczasie będzie karpik, potem śledzik i coś do śledzika. Po chwili (im bliżej Sylwestra tym mocniej) nastąpi przypływ determinacji w realizacji kolejnych ambitnych planów w roku 2017.
Tutaj już tylko moce kreacji mogą nas ograniczać. Będziemy (w głowie) zmieniać miejsce w open space, stanowisko, projekt, dział, firmę, kraj, ... Ale co z tego będzie (jeśli będzie...) prawdziwą zmianą, taką, która faktycznie pomoże nam zbliżyć się o krok do tego "szczęścia i pomyślności" (jakkolwiek to sami sobie definiujemy), a co będzie tylko reakcją, ucieczką, pseudo-lekarstwem?
0 Komentarze
Odpowiedz |
AutorTaki jeden Jurek Korposzczurek Archiwa
Lipiec 2018
Kategorie |